W sobote postanowilismy kupic choinke... W zeszlym roku kupilismy mala choinke w donicy (jakies 1.4 metra wysokosci) co prawda cena byla 2.5 razy wyzsza ale zamiar byl ekologiczny. Tzn. mielismy trzymac choinke przez Swieta w domu, a na Nowy Rok wsadzic ja do ziemi w ogrodzie...niom ale jak to bywa, ze wszyscy cierpimy na najokropniejsza chorobe naszego tysiaclecia- "brak czasu"tak choincia zostala wstawiona do ogrodu, w tej swojej donisi... Z czasem jakos jej sie smutno musialo zrobic bo stracila wszystkie igly (bo to przeciez nie bylo to, ze z ogrzewanego domu wystawilismy ja na mroz z dnia na dzien!!!). No wiec Matt obcial jej wszystkie galezie. I tak nasza choinka powoli zaczela sie odrazdzac...i w sumie teraz ma juz swoje zielone galezie, pomimo tego ze miejsca w ziemi sie nie doczekala... Jedyne co, to to ze niby ma dalej 1.4 metra...ale jakies 18 cm to donica, kolejne 30 to sam pien...no a reszta to marniutkie galazki.
I taki dylemat, czy ja wziac do domu na swieta..czy kupic nowa. Ben (moj szwagier) nawet nadal jej imie: Eryk. I w sobote postanowilismy podjac decyzje, wiec poszlam do ogrodu, ogladnac Eryka ze wszystkich stron.
W sumie to marniutko on wygladal, a gdybysmy go wzieli do ciepla na 3 tygodnie...to chyba by mu sie znow smutno zrobilo :P . I postanowilismy, ze damy mu odpoczac przez jeden rok i kupilismy duza zywa choinke :). Bardzo mi sie podoba, i tak fajniusio pachnie (zdjecie niestety nie odzwierciedla jej uroku).
No comments:
Post a Comment